Zanalizowali:
Kapelusznik,
Gekon i
Kot. wspierane przez
Roberta i
Sebastiana.
Witajcie zagubione, niechciane duszyczki!
Dziś mamy dla was opko o... (Nie zgadniecie.) Naruto!
Ale nie będzie to zwykłe opowiadanie, w którym to młoda kunoichi odkrywa w sobie magiczne moce, albo co gorzej Sakura dołącza do Akatsuki. O, co to to nie. Dzisiaj czeka na was wypełniony po brzegi pedofilią i nieznajomością fabuły tFur...
Nie żartujemy, chociaż to nie porno-opko to radzimy zaopatrzyć się w papierową torebkę i duży zapas kocyków, bo po przeczytaniu tego utForu, nikt nie może czuć się bezpiecznie.
Przyzwyczailiście się już do Orocza, podglądającego małolatów zza drzew i samopowiewających pelerynek na baterie słoneczne? Nie? W takim razie schowajcie się w szafie, włączcie alarm anty-pedofilowy, albo waszą prywatną
Arye i Indżojcie!
Ps. Nawet nie wiecie jak trudno jest zaciągnąć Kapelusznika do roboty!
Ej!
Wywołałam łaskotkową wojnę, robiłam oczy kota ze Shreka a nawet groziłam jej kisielkiem! *bulwers*
Morderstwo zostało popełnione 1 czerwca 2008 roku, pod adresem:
(
http://naruto-kitsune.blog.onet.pl/)
Rozdział 1 – “Tragedia wioski Ukrytego Liścia”
Słońce powoli zaczęło
ukazywać się nad zenitem, obwieszczając początek nowego dnia.
Zapowiadało się na kolejny, parny, sierpniowy dzień. Jedyne schronienie
przed gorącym, i zdradliwym słońcem, dawał las, do którego ludzie bali
się wchodzić, ze względu na krążące opowieści o nim.
Zdradliwe słońce knuło i spiskowało, przyprawiając ludzi o udary i halucynacje. Ot co...
Jeśli o mnie chodzi, to mnie te "opowieści"
kojarzą się w większości z pedobearem... Cóż, jeśli tak to w sumie
nawet im się nie dziwię
Stara legenda
głosi, że w lesie żyją demony
(mówiłam), które go chronią,przed niszczycielskim
wpływem człowieka. „Chi no shinrin”, tak nazywał się ten las, i był to
jedyny las, w odległości kilku dziesięciu kilometrów. Wiele osób
zaginęło, z tych co ośmieliły się przekroczyć granicę, między lasem, a
wioską Ukrytego Liścia, która jest największą wioską na świecie.
Czyli jak oni prosperowali? Wędrowni kupcy musieli udawać się do nich helikopterami, żeby cokolwiek sprzedać?!?! Nie wiem jak wam, ale mnie się wydaje, że te warunki nie sprzyjają powstaniu największej wioski shinobi...
Czej, czej... To tam był jakiś las "Chi no shinrin"?!
*przełącza się na tryb "zgadzaj się ze wszystkim, nawet największym idiotyzmem, bo i tak nic na to nie poradzisz"*
Jednak,
zawsze znalazł się jakiś śmiałek, co miał odwagę do niego wejść.
Niewiedza, i głupota za każdym razem, doprowadzała ich do zguby. Tak
było również, dwanaście lat temu, kiedy jeden, chciwy człowiek,
zapragnął posiąść siłę, władzę, i potęgę, dzięki której mógł zapanować
nad wszystkimi wioskami. Potęgę, którą pragnął, mógł tylko uzyskać
poprzez najpotężniejszego z demonów. A był to, władca demonów,
Kyuubi noYoukou, dziewięcio-ogoniasty lis, władający w tym czasie wszystkimi krajami i demonami.
Ja rozumiem, że można nie mieć pomysłu na własne opowiadanie... Ale to jest już po prostu za wiele.
Zgiń aŁtoreczko. Zgiń.
*wyobraża sobie to:
*
Kyuubi, był dobrym, i
sprawiedliwym władcą. Rządził pewną ręką, chcąc doprowadzić do
pojednania krajów, które walczyły między sobą o władzę.
*przypomina sobie wszystkie sceny, w których to Kurama próbował kogoś zabić, przejąć władzę nad ciałem Naruto i tak dalej...* Yhm... A jego chakra pachnała fiołkami i rozsiewała ogólny spokój i nirvanę. (Wcale nie była przepełniona nienawiścią i wściekłością. Nie... A gdzież tam!)
Ja to myślę (Ty nie myślisz) że aŁtoreczka czymś go naćpała...
Tak. Dokładnie tak samo jak Gai był zrównoważonym
psychicznie instruktorem jogi, a Madara potulnym barankiem, który pada
po kopniaku w piszczel...
... Czemu w piszczel?
Najzagorzalszym
wrogiem Kitsune, był
Yamata noOrochi,
wężowy demon, posiadający osiem głów oraz osiem ogonów złączonych w
jednym ciele. Był symbolem zła, w najczystszej postaci,nigdy nie
panującym nad swoim gniewem, oraz wykorzystujący głupotę ludzkich serc,
łaknących nie skończonej potęgi, we własnych celach. Yamata pragnął
władzy, którą posiadał jego młodszy brat. Nie mógł pogodzić się z
faktem, że najmłodszy z dziewięciorga rodzeństwa jest najpotężniejszym z
nich wszystkich.
Nie, żeby coś, ale widząc "wężowy demon, posiadający osiem głów oraz osiem ogonów złączonych w jednym ciele" widzę coś takiego:
Jeeej!!! Gekon zrobiła YamatanoOrocza!!! *cieszy się jak dziecko*
Kitsune, największe
wsparcie miał w najstarszym bracie, Shukaku, pustynnym demonie o
wyglądzie szopa. Na nim jednym mógł polegać, i nie obawiać się
zagrożenia z jego strony. Shukaku zawsze, w swoim młodszym bracie,
doceniał wiedzę, i umiejętne jej zastosowanie. On, jako jeden z
dziewięciu, nie był samolubny,zachłanny, czy chciwy. Chciał swoją siłę, i
mądrość wykorzystać do ochrony ludzi, których darzył ogromnym afektem.
Z tego co pamiętam to właśnie między Kuramą i Shukaku był największy konflikt z całej dziewiątki ogoniastych...
Nom. A z tego co ja pamiętam to właśnie Shukaku najbardziej tych ludzi nienawidził...
Ehhh... Pogódźmy się z tą z dupy wziętą ałtoreczkową mocą. W końcu i tak nic innego nam nie pozostało...
Kiedyś, ludzie nie
bali się chodzić do Chi no shinrin, mimo swej nazwy.
Znaczy się, że ludzie nie bali się wchodzić do lasu, pomimo tego, że nazywali się ludźmi? Serio? AŁtoreczko, uważasz nas za aż takich tchórzy?
W dawnych czasach,
nazwa ta, była tylko symbolem, niczym więcej. Wzięła się ona z prostego
czynnika, jakim był wschód i zachód słońca. Za każdym razem słońce,
które wstawało rano do życia, a nocą chowało się do snu, dawało piękną
poświatę nad demonicznym lasem. Poświatę krwistej czerwieni. I stąd
wzięła się nazwa, Chi no shinrin.
Jednak, przed dwunastu laty…
Cicho i bezszelestnie
zakradał się, między drzewami, zamaskowany mężczyzna, mający nadzieję
natknąć się na Kyuubi`ego, władcę demonów. Spod maski na świat
spoglądały zimnie, i okrutne wężowe oczy.
Były tak zimne i okrutne, że zamrażały wszystko na co spojrzały i same z siebie deptały takie małe szczeniaczki. Swoją drogą... On te oczy trzyma pod maską, żeby mu nie uciekły?
Tajemniczy ninja przystanął gwałtownie, nasłuchując dziecięcych odgłosów zabawy.
- Dziecko? Tu, w tym lesie? To może być tylko jakiś
demon –powiedział z pogardą w głosie. A może…- zastanawiał się głośno-
to jest mały Kyuubi`ego. Jeśli tak, to szczęście nareszcie się do mnie
uśmiechnęło.
Eee... *patrzy na powyższy fragment z mało inteligentną miną* Rozumiem, że w tym lesie nie mieszkały żadne inne demony, które mogły by mieć młode skore do zabawy? Innego wyjaśnienia nie widzę.
I jak ten Kyuubi się w ogóle rozmnażał? Przez pączkowanie?
Ok! Jestem, przybyłam, sorki za spóźnienie, Robert wybierał buty przez dwie godziny...
*patrzy przerażona*
Wężowo-oki ruszył szybko w
stronę dobiegających dźwięków, zakradając się coraz bliżej z nadzieją na
udane polowanie na demony, a raczej jednego konkretnego demona.
- Ofusaaan!! – wołał mały, czteroletni chłopczyk –
Ofusaaan,gdzie jesteś? – popatrzył pod kamień – no nie, tu go nie ma –
westchnął zrezygnowany.
Nie no... Niemożliwe, sprawdź jeszcze raz.
Zamaskowany ninja dotarł do celu,chowając się w krzakach i obserwując małego chłopca, który definitywnie był demonem.
Jego definitywny demonizm był podkreślony czarną kredką do oczu, czerwonym lakierem do paznokci i dokładną znajomością Harrego Pottera.
Mały nadal pilnie szukał swojego ojca, zaglądając w każdy kąt, w ogóle nie zwracając uwagi na otoczenie.
- Ofusan, to nie sprawiedliwe – marudził blond włosy demonek– za dobrze się schowałeś…
Nasz komornik też tak mówi...
- Interesujący … – szepnął cicho mężczyzna w ukryciu, śledząc pilnie każdy jego krok.
Zakradł się nie postrzeżenie bliżej, uważnie
lustrując jego nieporadne ruchy. Mały demon schylił się obserwując
skaczącą ropuchę i sam zaczął ja naśladować. Jego żółte ogony, które na
końcach miały ciemniejszą barwę pomarańczy, z gracją falowały wokół jego
zgrabnej sylwetki. „ Dziewięć?
Widzę, że mamy mały problem z matematyką?
...
Dobra...
Ja wiem ze to blogasek, i wiem ze jestem analizatorka, ale wizja małego skaczącego za żaba pol lisiego Naruto jest po prostu... No... obłędnie urocza!
Teraz możecie mnie zabić.
*spełnia życzenie koleżanki*
*umiera*
Eh... Znowu?
–zastanawiał się wężowo-oki – Tak,
zdecydowanie dziewięć. To jest syn Kyuubi`ego.Szczęście się do mnie
uśmiechnęło.” Uszy malca radośnie ruszały się, okazując jak bardzo jest
szczęśliwy. Jego białe kimono, z niebieskimi płomieniami przy brzegach
materiału, które sięgało do kolan, przy każdym podskoku rozwiewało się,
ukazując drobne uda Kitsune.
Samopowiewająca pelerynka na baterie słoneczne?
Drobne uda Naruto...
*przetwarza ilość pedofilizmu w tym zdaniu*
Bleee....
Chłopiec przystanął. Odwrócił się lustrując
całą okolicę, intensywnie lazurowymi oczami. Z jakiegoś dziwnego powodu
czuł,że w pobliżu znajduje się zagrożenie. Położył po sobie uszy,
zmrużył oczy, i cicho zaczął warczeć, spoglądając w stronę krzaków,
gdzie ukrywał się obcy.
Zjedz go! Zjedz go! *zaczyna dopingować, już definitywnie pogodzona z faktem, że każdy z tych boChaterów to tylko uzurpator z tym samym imieniem*
Wystarczy łułamek
sekundy, aby na nowo ukryć swoją czakrę, po ocknięciu się z szoku, jaki
wywołał mały Kitsune. „ Jak ktoś może mieć tak intensywnie niebieskie
oczy –zastanawiał się mężczyzna – samo niebo mu tej barwy pozazdrościć.
Włosy mają barwę czystego złota, które jaśnieją jasnym blaskiem,
przyćmiewając piękno słońca. Na policzkach ma po trzy małe blizny, które
wyglądają jak kocie wąsy.Karnacja chłopca o odcieniu złotego brązu
przyciąga wzrok, i jestem pewny, że jest jedwabista w dotyku. Aż mam
ochotę jej dotknąć…zanurzyć dłonie w tych pięknych złotych lokach…”
Zdajesz sobie sprawę że mówisz o kilkuletnim chłopcu, prawda?
Czyli może jednak nie przez demony ludzie bali się chodzić do tego lasu...
Pedofilia Yay!
Ja rozumiem, aŁtoreczko, że twoim celem było, żebyśmy po tym opisie zaczęli rozpływać się nad wdziękami "Naruto", ale mnie to się bardziej robi niedobrze...
Poza tym, to da się w ogóle dotykać karnacji? *próbuje ogarnąć*
Nie próbuj...
Nadal obserwując, na powrót radosnego chłopca, zaczął zbliżać się do niego.
Kitsune nie świadomy niebezpieczeństwa, nadal bawił
się skakając za ropuchą(może jeszcze patatatając za jednorożcem?) . Nie zauważył wystającej gałęzi, i przy
kolejnym skoku, zahaczył o nią nogą, przewracając się na ziemię. Mały
demonek zaczął płakać, podnosząc się do pozycji siedzącej. Miał zranione
kolana i jeden, prawy łokieć. Krew powoli sączyła się z powstałych ran,
brudząc kimono Kitsune.
Co on? Ma potłuczone szkło się przewrócił?
Nie, na aŁtoreczkę.
„ To jest moja szansa – pomyślał mężczyzna – i mam zamiar z niej skorzystać”.
Rozejrzał się szybko, sprawdzając czy nie ma w
pobliżu Kyuubi`ego.Nie było.
Tak stary, teraz możesz go zgwałcić.
ROBERCIE!!! *przerażona*
Ok. Znaczy się, że mały szukał ojca bóg wie ile czasu, zaglądając nawet w najmniejszą dziurkę, a facetowi starczyło spojrzeć na okolicę? Ma oczy na podczerwień czy co?
Słysząc szmer liści, mały Kitsune podniósł
głowę, spoglądając w złote wężowe oczy.
- Nie bój się mnie… – powiedział mężczyzna, widząc
jak mały zaczyna się cofać, kładąc po sobie uszy, groźnie mrużąc oczy,
które stały się czerwone i wydając głębokie pomruki niezadowolenia w
jego stronę. Blizny na jego policzkach pogłębiły się.
- …Grrrr – warczał mały, ukazując ostre kły.
-Grrr...- dołączyła do niego Kot.
-Grrr...- zawtórowała im cała armia postaci będących w posiadaniu sklepiku "Ostatnie Tchnienie".
(Reklama)
- Nie bój się, jestem Orochimaru –
A to spoko, już się nie boje...
Właśnie! Dobrze, że to Orochimaru, a nie jakaś... pozytywna postać...
sięgnął ręką do
maski,ściągając ją z twarzy. Oczom małego demona ukazały się ostre kły.
Kitsune,rozluźnił się, a jego twarz złagodniała pod wpływem uśmiechu.
Standardowa reakcja na faceta z kłami w paszczy... No co? Nie każdy czterolatek tak reaguje? *zdziwiona*
Lazurowe oczy uważnie studiowały długowłosego przybysza, po chwili
zapytał cicho.
- Czy… czy jesteś…mo…moim…wujkiem … Yamata no Orochi –spojrzał na niego swoimi
uszami czekając na odpowiedź.
Tak, tak... WÓJKIEM...
Robercie przestań, przerażasz mnie...
Od kiedy Naruto się jąka?... A no tak. Ja dalej naiwnie szukam kanoniczności...
- Dlaczego tak uważasz?
- Jesteś … wyglądasz zupełnie jak on.
- nie… nie jestem – odpowiedział – ale jestem jednym z jego potomków – dodał, widząc zawód na twarzy małego lisa.
-No j-jak t-t-t-to...?- wyjąkał z rozpaczą mały lisek, najwyraźniej tracąc okazję bycia zjedzonym przez największego wroga swojego ojca.
- Jestem jednym z trzech legendarnych Sannin`ów z KonohaGakure. To jak, pozwolisz sobie pomóc?
Mały Kitsune przytaknął, pozwalając wziąć się na ręce mężczyźnie.
Pomóc? A w czym? *Kot i Kapelusznik, w których właśnie obudził się siostrzany instynkt, podchodzą do nie-Naruto i wyrywają go z łapsk Orocza* No co? W końcu wygląda jak Naruto! Nie pozwolę mu nic zrobić pedofilu! *warczy gniewnie*
*osłania odwrót Kota razem z naprędce utworzoną drużyną ANBU*
A co z resztą opowiadania?
Hmmm... *ożywia lisią kukiełkę* Macie. Bawcie się...
Ej, weź... Bo potraktują to zbyt dosłownie.
- Dokąd mnie zabierasz Orochimaru-san – zapytał widząc, że oddalają się od miejsca jego zabaw.
- Idziemy do mojej wioski, gdzie medycy się tobą
zajmą –spojrzał na chłopca spoczywającego w jego ramionach. „ A potem
wykorzystam cię do schwytania twojego ojca”.
- Nie trzeba – powiedział, próbując wyrywając się z
uścisku mężczyzny – ja … nie musisz … moje rany szybko się goją.
Widzisz – wskazał małym paluszkiem na swoje kolana – już prawie nic nie
ma.
Hehe... Wskazywanie małym paluszkiem- nowy rodzaj objawienia. *wręcza Gekonowi Nobla za rysunek*
Może mu zabrali resztę paluszków...
Albo zgubił je pod kamieniem.
- Nie chcesz zwiedzić mojej wioski, gdzie mieszkam?
Na pewno jesteś samotny tutaj, sam, bez żadnych rówieśników. W Konoha
spotkasz dużo dzieci, z którymi będziesz mógł się pobawić.
- Ale… ja nie mogę…tak sam…
- Ja jestem z tobą.
*oddycha z ulgą, że jednak zabrała to biedne dziecko*
*chowa Naruto do sejfu*
- Ale ofusan będzie na mnie zły, że się oddaliłem bez jego wiedzy.
Nie przejmuj się, jego też możemy zgwałcić...
ROBERCIE WYSTARCZY TEGO!!!
*wyrzuca brata z analizatorni*
...
No co, niech trochę ochłonie...
*wymierza Robertowi mocnego prawego sierpowego*
- Nie martw się, jestem pewny, że twój tata przyjdzie za tobą do wioski.
Kitsune popatrzył na niego z nadzieją. Bardzo
chciał poznać inne dzieci i bawić się z nimi. Jego ogony zaczęły
radośnie poruszać się, do przodu i do tyłu, za każdym razem pocierając
biodra Orochimaru.
Eh...
Nie musiałaś o tym wspominać...
*wyjmuje z szafki papierową torbę*
*po chwili namysłu wyjmuje jeszcze dziesięć*
Sannin zaczynał czuć się zagrożony, przebywanie w
pobliżu małego demona, zaczynało mieć dziwny wpływ na jego ciało.
Radośnie poruszające się uszy malca, wielkie niebieskie oczy, szeroki
uśmiech na twarzy, mocno zaciśnięta, mała piąstka na jego kamizelce, to
wszystko sprawiało, że miał ochotę się na niego rzucić. „Orochimaru, co z
tobą – zapytał sam siebie – jak możesz tak myśleć o małym dziecku, to
jest chore.
Dokładnie! Chore- jak całe to opowiadanie!
Człowieku powinieneś się leczyć...
A od kiedy to ja mam jakieś skrupuły? Ha ha ha, to by było
coś nowego – kontynuował debatę sam ze sobą – ale… poczekam parę lat, aż
dorośnie do odpowiedniego wieku, a w tedy…”
...ygh...
- Na pewno ofusan nie będzie zły? – zapytał, wyrywając Sannina z rozmyślań – Daleko jeszcze?
- Jestem pewny, że twój ofusan zjawi się w wiosce –
na jego ustach pojawił się okrutny uśmieszek – już jesteśmy na miejscu.
Widzisz tę bramę – wskazał na wielką bramę z symbolem liścia, i ze
strażą po bokach
Po bokach tego liścia? Ta cała "Straża" to nowy rodzaj kolumn?
–przechodząc tą bramę, będziemy już w wiosce.
- Yey…- ucieszył się malec, kładąc głowę na ramieniu Sannina, zasypiając natychmiast.
Bohaterowie blogasków zasypiają jeszcze szybciej niż koty. Na serio! Jeszcze nie dotkną głową poduszki a tu już: Mode off. Ja to zwykle najpierw muszę się wygodnie położyć...
Może oni wszyscy mają na plecach taki mały pstryczek: On-Off
Nasz mały kyuubi musiał być naprawdę wysokim czterolatkiem skoro był zdolny położyć głowę na ramieniu dorosłego człowieka
Albo zrobił tak:
***
- Oniichan dokąd idziemy? – zapytał z ciekawością sześcioletni,czarnowłosy chłopiec.
- Już raz ci powiedziałem, Sasu-chan, idziemy do
Hokage. –spokojnie odpowiedział starszy chłopak, z czułością spoglądając
na młodszego brata.
*patrzy podejrzliwie* Kolejny pedofil?
- I nie… nie wiem po co. Dowiemy się na miejscu. A teraz chodź bo się spóźnimy.
- Tak!- radośnie zawołał chłopiec, łapiąc swojego brata za ramie(tak szybko rosną :') ), ciągnąc go aby się pośpieszył.
- Ha Ha… spokojnie Sasu-chan, zdążymy nie potrzebny, aż taki pośpiech. Zwolnij mały.
- Hayaku! Itachi-chan – ciągnął coraz mocniej brata.
- Hai! Hai! – przytaknął Itachi, pozwalając się ciągnąć Sasuke.
Tak!!! Itachi! Jesteśmy uratowane! *płacze z ulgi*
Nie oszukuj się kochana. To tylko marny uzurpator... Ale może na nie-Orochimaru wystarczy...
*pełna nadziei*
***
Sandaime siedział spokojnie w biurze, oczekując przybycia Orochimaru. Kolejny raz czytał wiadomość od niego:
„ O zmierzchu zjawię się z małym
gościem,jest to czteroletni chłopiec, a raczej demon. Mały Kitsune, syn
Kyuubi noYoukou, bardzo cieszy się na myśl o nowych przyjaciołach, więc
proszę o pojawienie się w Wieży Hokage, rodzeństwa Uchiha. Sądzę, że
jest to najlepszy wybór na towarzyszy zabaw małego. W końcu mamy tu do
czynienia z księciem demonów.
Orochimaru”.
- Orochimaru, co ty kombinujesz? Jakie są twoje plany?
-Mam zamiar ubrać go w zmysłową czerwień i wziąć tu i teraz, a rodzeństwo uchiha może mu towarzyszyć.- odpowiedział spokojnie Sannin, oblizując usta.
Mój boru! Leo?! Miało cię nie być...
Tia... Leo jest wszędzie.
Tak w ogóle, to trzeciego naprawdę wcale nie ruszyło to że ten psychol sprowadza małego demona do wioski? Serio ludzie to jak zabierać niedzwiedzicy młode z legowiska!
Not great idea.
Robert, spadaj. Nadal masz szlaban.
Sandaime oparł zmęczone dłonie na blacie, cierpliwie czekając na przybycie chłopców Uchiha.
- Powinni już tu być…
- Proszę – odpowiedział słysząc pukanie do drzwi.
- Hokage-sama, chłopcy już tu są. – poinformował średniego wzrostu mężczyzna z blizną na nosie.
- Dziękuję Iruka-san, poproś chłopców.
-I-Iruka?!- rzuca się z płaczem na mężczyznę.- Ciebie też tu zamknęli?
- Hai – ukłonił się
ze smutkiem przytulając Kapelusznik i Kota - wiem że jest wam ciężko ale przetrwamy to razem!
wychodząc, aby po chwili
wprowadzić potomków klanu Uchiha. Zamknął za sobą drzwi, pozostawiając
skołowanych chłopców na środku pomieszczenia. Sasuke mocno trzymał się
spodni brata, bojąc się Hokage.
Yhm... yhm... której części tych spodni dokładnie? *dalej szuka oznak pedofilizmu, by w razie czego interweniować*
Nie no, daj spokój, to przecież Sasuke i Itachi, aŁtorka by przecież nie...
...
Dobra, teraz ja też się boje.
Był tutaj pierwszy raz, ale wiedział, że
nie ostatni.
- Hokage-sama… – zaczął Itachi – w czym możemy pomóc?
- Witajcie, usiądźcie pierwsze – chłopcy, dziękując kiwnęli głowami, czekając na słowa Hokage.
- Mam dla was … – Sandaime zastanawiał się jak dobrać słowa,aby nie urazić uczuć dumnego Uchiha – specjalną misję.
- Co to jest za misja, która wymaga udziału Sasu-chan?
- Za – spojrzał na zewnątrz, widząc że już zaczyna
zmierzchać dodał – parę chwil zjawi się tu Orochimaru-san z bardzo
specjalnym gościem. Chcę abyście, dobrze się nim zajęli. Od tego może
zależeć… przyszłość naszej pięknej wioski.
Chłopcy popatrzeli po sobie, nic nie rozumiejąc.
Mają kogoś niańczyć? Co to ma być za misja? Ich zdziwienie było tak
wyraźne, że Sandaime uśmiechnął się pod nosem.
Po czym nawiedził go duch Orochimaru i wybuchnął szatańskim śmiechem.
***
- Naruto! Naruto! Gdzie jesteś, to nie jest już
zabawne –wołała po lesie wysoka postać o blond włosach, krwisto
czerwonych oczach, które błyszczały chęcią mordu.
Gaude Matter Polonia.
AŁtoreczka zmiksowała Minato z Kyubim.
Jego dziewięć ogonów
gniewnie poruszało się, powodując zniszczenie wokoło.
To były ogony, czy śmigła odrzutowca?
Nie zwracał na nic
uwagi, jedyne co się liczyło w tej chwili, to zaginięcie jego
ukochanego, jedynego synka. W powietrzu unosił się zapach jego krwi, jak
również zapach potomka jego największego wroga,Orochimaru! Jak on śmiał
dotknąć jego synka, jakim prawem!
Spoko, spoko! *zakrzyknęła wojowniczo Kot* Twój syn tylko się wypierdzielił, jak ta ostatnia fajtłapa, ale nie pozwoliłam go tknąć temu pedofilowi! *dumna z siebie*
Aniołku, jaka była umowa? *patrzy na siostrę z pode łba* Nie wchodzimy w interakcje z boChaterami opek, chyba, że grozi to przemocą seksualną wobec dzieci.
Hai...Hai... *siada z powrotem przed komputerem, ze spuszczoną głową*
Dobrze wiedział czego chce Sannin, chciał władzy, jak jego protoplast. Ale jej nie dostanie,posunął się za daleko o jeden krok. Ten piękny sierpniowy dzień, źle się dla niego skończy.
- Dzisiaj KonohaGakure… – ryknął na cały głos,
sprawiając że cały Chi no shinrin, zadrżał w posadach, a zwierzęta w nim
mieszkające pochowały się, bojąc się swojego władcy – … przestanie
istnieć!!! Dziś nazwa mojego lasu, Chi no shinrin, nie będzie już tylko
symbolem. Dziś będzie to prawdziwy krwawy las!!!
Ale ty masz zamiar ich wybić w wiosce, nie w lesie. Co on będzie zaciągał ich trupy i wieszał jak bombki na drzewach?
*wyobraża to sobie, a na jej ustach pojawia się niepokojący uśmiech* Jak nie zapomni o aŁtoreczce, to ja się zgadzam.
***
W obłoku dymu, w Wieży Hokage, zjawił się Orochimaru.
Wszyscy obecni zaniemówili. Nie tego się
spodziewali. W ramionach Sannin`a spał mały Kitsune. Drobna piąstka
demona była mocno zaciśnięta na jego kamizelce, drugą rączką obejmował
dwa, z dziewięciu ogonów,jakie posiadał. Długie rzęsy rzucały cień na
policzki, uszy delikatnie się poruszały, jego złote włosy w nie ładzie
opadały na zamknięte oczy, pięknie kontrastując z opaloną skórą, uroku
dodatkowo dodawały zarumienione policzki,oraz lekko rozchylone, czerwone
usta.
Orochimaru zrobił z niego transwestytę czy jak?!
*ociera łzy wzruszenia*
Ooo... Jaki on uroczy.
...
ZŁY KAPELUSZNIK!!! ZŁY!!! OGARNIJ SIĘ KOBIETO!!!
Nie marudźcie. Dobra nasza. Jeszcze się nie zorientowali, że to kukiełka!
- Orochimaru… mam nadzieję, że Kyuubi o tym wie –
zaczął Sandaime, przerwał widząc zimny, i okrutny półuśmieszek, który
zaczął się kształtować na jego ustach.
Też bym się zdziwiła jak by jakieś pół-wójwieco zaczęło mi się na ustach kształtować ( i to wbrew mojej woli!)
Może to po prostu opryszczka? *ziewa znudzony*
Itachi stał jak zahipnotyzowany, nie mógł oderwać
od małego Kitsune oczu. „ Jak taka piękna istota może istnieć?
Niewinność, aż od niej promieniuje. Odwrócił głowę spoglądając na
swojego braciszka, który stał, tak samo jak on i wpatrywał się w niego.
Nagle krzyknął, budząc małego ze spokojnego snu.
O kurka!!! Sasuke chyba zorientował się że znajduje się w blogasku!
Co teraz zrobimy?
Szybkie wykasowanie pamięci? To może mu zniszczyć życie!
Zaczął się rozglądać,
zaciekawiony nowym miejscem. Spojrzał na chłopców, z których jeden
krzyczał głośno. Był on nieco wyższy, niż on sam.Miał krótkie,
kruczoczarne włosy, onyksowe oczy i mleczno białą skórę.
Kruczoczarne, onyksowe i mleczne - bo nie można przecież powiedzieć że coś jest białe, jasne albo czarne.
Jak ty nic nie rozumiesz! AŁtoreczka przedstawia nam tu kinder pingui!
Drugi z
chłopców, który próbował coś wyjaśnić, najwyraźniej swojemu bratu, był
wysoki,ubrany podobnie jak Orochimaru-san. Jego długie, czarne włosy
miał związane z tyłu na szyi czerwoną wstążką, a jego oczy błyszczały
dziwnym blaskiem.
Dlaczego wyobraziłam sobie że Itachi ma kucyka z kokardką?
Nie. On ma kucysia z kokardunią *poprawia jak zawsze "trzeźwa" na umyśle*
- Oniichan, ja go chcę do domu! Ja chcę to
zwierzątko, tego liska!! Proszę, będę o niego dbał. Będę z nim wychodził
na pole, mamy duży ogród...
Ooo... ^.^
- Sasu-chan… – próbował bratu przerwać Itachi.
- Proszę! Będę go czesał, mył, i będę go mocno kochał! –spojrzał na brata błagalnie.- Codziennie wieczorem i czasem rano! Jak chcesz, to będziesz mógł też...- dodał widząc brak reakcji brata.
- Sasuke – Itachi uklęknął przed bratem, kładąc mu
ręce na ramionach – nie możesz. To nie jest zabawka, czy zwierzątko, jak
ci się najwyraźniej wydaje, to jest żywa istota. Tak samo jak ty, czy
ja. Rozumiesz? –zapytał patrząc mu głęboko w oczy.
Czyli zwierzęta nie są istotami żywymi?! Całe życie w kłamstwie...
Wrrrr...*kradnie słonia z zoo i idzie pokazać aŁtoreczce jak bardzo jest on nieczuły na to po czym depcze*
- Rozumie –szepnął spuszczając głowę w zawodzie – ale…
-… – mały blondynek wysunął się z ramion Sannin`a,
podszedł do chłopców, chwytając rękę młodszego w swoje małe rączki,
powiedział.
- Możemy zostać przyjaciółmi, jeśli chcesz.
- Naprawdę?! – uradował się czarnowłosy – jestem Sasuke, ale mów mi Sasu-chan.
- Ja jestem Naruto Uzumaki.
Czyli to znaczy, że Kurama też ma na nazwisko
Uzumaki?! Ale jeśli Kushina była z klanu Uzumaki, a Minato miał na
nazwisko Namikaze, to czy to nie znaczy, że tak naprawdę Kushina była
żoną Kuramy, a później zdradzała kyuubiego z Minato, a Minato myślał, że
Naruto jest jego synem podczas, gdy tak naprawdę był on synem
Kuramy?!?!
Czyli potwierdza się moja teoria o miksowaniu postaci.
*dumna*
Eee... Zagmatwane, zagmatwane... Nie próbujcie zrozumieć bo mózg wam nosem wypłynie. *wali głową w ścianę*
- Naru-chan! – krzyknął radośnie Sasuke.
- To jest mój oniichan – powiedział wskazując na Itachi`ego– Itachi.
- A to jest mój oniichan - powiedziala znudzona Lu wskazujac na związanego i zakneblowanego Roberta.
Naruto nieśmiało popatrzył na starszego chłopca,
uśmiechnął się, widząc jak wyciąga do niego rękę. Kitsune rzucił się na
niego mocno go obejmując, Itachi wstał trzymając demonka w ramionach.
- Czy mogę … mogę nazywać cię … Tachi-chan? – zapytał nieśmiało Naruto.
Nie.
- Oczywiście, że tak.
Shit...
Zgłaszam reklamacje Itachiego.
Naruto zaczął wtulać się w jego szyję, głęboko
wdychając jego zapach, napawając się nim. Nagle poczuł niesamowitą chęć,
aby ugryźć go.
Eee... Wtf?
Emnghtfijmb.! *bełkot*
Nie Robercie nadal nie masz prawa glosu.
Sasuke patrzył na nich z zazdrością.
- Tachi-chan…
- Tak?
- Czy ja mogę … ja wiem, że to jest głupie… ale…ale
–położył uszy po sobie, a jego ogony zaczęły się gwałtownie poruszać,
całkowicie zasłaniając widok innym. Sasuke zaczął się denerwować.
Dlaczego jego brat, trzymie(polska język trudne mowa być) Naru-chan w ramionach, a on nie może.
Dobra. Skoro on tak reaguje, to ja nie wiem co się dzieje u nich w domu. *zabiera Sasuke i ożywia kolejną kukiełkę* Nie będzie gwałcenia dzieci na mojej warcie!
Naruto przybliżył się do ucha starszego, szeptając swoją prośbę.
- Tachi-chan… czy mogę cię ugryźć?
0.0 Ja dobrze przeczytałam?
-Nie, do puki nie nauczysz się poprawnie odmieniać słowa "szepcze"!
- Naru-chan, czy ty wiesz o co mnie prosisz?
- … – Naruto pokręcił gwałtownie głową, powodując że jego włosy zakołysały się wokół jego ślicznej główki.
*rzyga*
- Watashi-no chiisai Kitsune…
- Wybierz takie miejsce, żeby go nie było widać.
- Dobrze – uradował się Naru-chan. Odsunął koszulkę
ukazując kość obojczykową, pochylił się liżąc delikatnie to miejsce i
wgryzł się w nie. Itachi syknął cicho, po chwili rozluźniając się,
pozwalając fali przyjemności aby go zalała. Naruto zlizał spływającą
krew, i uśmiechnął się słodko. Szepnął.
- Teraz jestem spokojny. Domo arigato gozaimasu!
Obiad podano... *wyłącza mózg*
Jak chorym trzeba być człowiekiem, żeby pisać coś takiego?!!
Do tego to trzeba być aŁtoreczką... *chwila grozy* Ten blogasek ma zły wpływ nawet na moją kukiełkę!
Nagle rozległ się przeraźliwy krzyk wyrażający wściekłość,zdradę i rozpacz.
Jak krzyk może wyrażać zdradę?
Jak krzyk może wyrażać trzy rzeczy jednocześnie?
- Ofusan! – krzyknął szczęśliwy chłopiec, nadal w ramionach Itachi`ego, jego ogony opadły odsłaniając ich znowu.
- Orochimaru, coś ty uczynił! – krzyknął Hokage,
widząc zniszczeni jakie dokonywał w wiosce Kyuubi w postaci
gigantycznego lisa. –doprowadziłeś do zagłady naszej wioski, jednym
czynem.
- Taki też miałem zamiar – odparł spokojnie Sannin,spoglądając na małego lisa.
No cuż mistrzu Sarutobi... *powstrzymuje śmiech* Może trzeba było się wcześniej spostrzec że twój pupilek to psychol.
- A teraz jeszcze przejmę potęgę Kyuubi, i już
mnie, nic ani nikt nie powstrzyma.
Powiedział i wybuchną szatańskim śmiechem niczym doktor Dunderstych.
Zniknął za obłokiem dymu, aby pojawić
się przy demonie.
Kyuubi zaczynał się dziwnie czuć, nie wiedział co
się dzieje. Był tak pochłonięty poszukiwaniami Naruto, że nie zauważył
jak Orochimaru się zakradł, wykonując liczne skomplikowane znaki. I w
końcu do niego dotarło, co wężowo-oki chciał uczynić. Chciał go
zapieczętować zakazaną techniką w swoim ciele, aby przejąć jego moc. Nie
mógł do tego dopuścić.Pozostała mu tylko jedna rzecz do zrobienia.
Od kiedy techniki pieczętujące są zakazane?
- Naruto! – krzyknął Kyuubi – pokaż się synku!
Blond czupryna wychyliła się z Wieży Hokage.
Nie mogłeś tak odrazu zrobić ty dziewięcio-ogonisty durniu?! (Z całym szacunkiem do prawdziwych Minato i Kuramy).
- Żegnaj synku – szepnął. Z chwilą gdy poczuł jak
jego siła jest z niego wysysana, Kyuubi wykorzystał ten moment i wszedł
do ciała swojego syna.
Ja rozumiem mieszkańców wioski: w końcu widzą Naruto po raz pierwszy, ale jego własny ojciec? Serio nie zauważył, że to drewniana kukła?!?
Został zapieczętowany. Pozostawiając po sobie
chaos i zniszczenie. Orochimaru zawył z bezsilności. Po raz kolejny
nie udało mu się schwytać jego mocy. „ Cwany lis – myślał Sennin,
oddalając sięz Konohy – wybrał swojego syna, aby się w nim ukryć. Ale to
jeszcze nie koniec.Jak tylko odzyskam siły, wrócę i dokończę to co dziś
zacząłem”.
Akt gwałtu na kanonie?
Słownik:
Czyli właśnie to, co aŁtoreczka powinna wziąć do ręki, zanim napisała to opowiadanie.
Nie moja droga, ty masz na myśli mózg.
- Watashi-no chiisai Kitsune – mój mały lis
- Chi no shinrin – krwawy las
- Ofusan – tatuś
- Kitsune – lis
- Oniichan – starszy brat
- Hai – tak
- Hayaku – szybko
- Domo arigato gozaimasu – dziękuję bardzo
Na zakończenie tego jakże pięknego i pouczającego tForu mam dla was pakiet ANTYSTRESOWY. Nam się bardzo przydał...
+ Orochimarowy bonus od Kapelusznika: