Zgrabny tyłeczek Pottera czyli co i dlaczego nie można palić.
Zanalizowali:
Kapelusznik i
Kot. wspierane przez
Roberta i
Sebastiana.
Witajcie smutne udręczone duszyczki! Nasza pseudo
analizatornia „Pod nadgryzionym Księżycem”Zaprasza na film... Czekaj, czekaj... Nie ta kwestia. A więc tak: Kto z was pamięta naszego starego, dobrego Harrego? Bruneta, zakochanego w córce Snape'a? Nikt? To znaczy że jeszcze nie jest z wami tak źle. Jeśli nie chcecie stracić wiary w ludzkość nie czytajcie tego bloga. Uwaga! Występuje przemoc (wasze muzgi zostaną pobite, torturowane zbeszczeszczone) wulgaryzmy (typu: "Harry
miał długie nogi. Długie, zgrabne nogi. i bardzo kształtny, jędrny tyłeczek."), oczywiście masowe morderstwa na kanonie... I wiele, wiele więcej... Miłego!!!
Rozdział I
"NOWA"
przygoda
Czarnowłosa dziewczyna uczesana w pyszny warkocz
No i zrobiłam się głodna…
sięgający pośladków
A mnie już niedobrze…
była urzekającym zjawiskiem.
Jak zorza polarna, jak wschód słońca.
I świadek jehowy w twoich drzwiach
Była piękna i miała cudne, kobiece kształty.
Czarne, niskie i
obcisłe biodrówki opinały pośladki i odsłaniały jędrny brzuch z kolczykiem w
pępku.
Rozumiem, że ona w tym pępku miała taką kieszonkę i
trzymała tam kolczyki, bo do osiemnastki rodzice zabronili jej przebijanie uszu?
Nieznajoma wyciągnęła z podręcznej torebki papierosy i
uchyliła okno w korytarzu pociągu Hogwart Express.
Naskarżę na ciebie Mcgonagall!
Albo Snape’owi.
Papierosom mówimy NIE!
Jej biała, raczej kusa bluzka, podkreślała jędrny i
zdecydowanie duży biust...
Blee...
„Bogini” – pomyślał wysoki, przystojny brunet, stojący dwa
okna dalej.
Dobrze że nie wyżej.
Harry gapił się jak zahipnotyzowany.
Od kiedy Harry jest brunetem?!
Może idąc za przykładem Malfoya postanowił zacząć tlenić włosy
ale coś mu nie pykło.
.? Skończył palić, ale nie wszedł do
swojego przedziału. Wyciągnął kolejnego papierosa, tylko po to, żeby sobie na
nią popatrzeć. A było na co.
Tyle kieszonek w jednym ciele? Szacun. To już się chyba
nawet do torbaczy nie zalicza…
Jak on chciał z nią zagadać, tylko nie potrafił....
Cztery kropki?! Tak chcesz się bawić? Proszę bardzo!
…..
……….
(O jeżu…)
Przegrałeś, przegrałeś!!!
(*Facepalm*)
...................!!!
................................................................................................................................................&
................................,.....................................................................................................................................!
On, który pokonał samego Voldemorta w czerwcu bieżącego
roku, nie wiedział jak zagadać z dziewczyną, która spokojnie paliła parę metrów
od niego.
Parę metrów? Chwilę temu to były dwa okna…
Dumbledore zainwestował kasę z becikowego na okna
panoramiczne.
To one się otwierają?
No i przez co te biedne czekoladowe żaby mają teraz uciekać?
„Bogini – pomyślał znowu – bogini w ludzkim ciele.”
*żyga*
W niektórych religiach boginie miały po parenaście metrów wzrostu, tak więc powstaje pytanie: JAK DO CHOLERY ONA SIĘ TAM ZMIEŚCIŁA?!?!
Może to była bogini instant.
Gdyby Harry wiedział jak sam wygląda (do tego służą lustra jeśli się nie mylę) i jak na niego patrzą
dziewczyny, może byłoby mu dużo łatwiej. Ta jego chorobliwa nieśmiałość...
Skrzywił się na myśl o niej.
Choroby się leczy, a nie umieszcza w blogaskach!
Mogę mu polecić dobrego psychitarę psychologa.
Miał na sobie zielony podkoszulek, który podkreślał jego
oczy i granatowe,
dopasowane dżinsy.
RATUNKU LUDZIE TO NAPAD!!! TEN CHŁOPAK MA GRANAT I
NIE ZAWACHA SIĘ GO UŻYĆ!!!
Wezwać aurorów! Broń w pociągu!!!
Ciotka nie mogła mu już wciskać starych rzeczy Dudleya. Były
dużo za szerokie i zdecydowanie za krótkie, jeżeli chodziło o spodnie. Harry
miał długie nogi. Długie, zgrabne nogi, chociaż nie tak zgrabne jak jego blond
rywal ze Slytherinu... i bardzo kształtny, jędrny tyłeczek.
To bolało…Merlinie dopomóż...
NIE.
Ja tego NIE widziałam.
*zakrywa oczy* Pośło juź siobie? Blaciśku?
*przytula siostrę* Tak, tak... Już jesteś bezpieczna.
Phi... Sebastian ma lepszy tyłeczek a się nim nie chwali.
Petunia musiała mu kupować „nowe” rzeczy w... lumpeksach...
Zaprawdę wielce interesuje nas pochodzenie ubrań Harrego
Pottera…
Milcz i rób notatki!
Ale i tam można było czasem znaleźć coś ciekawego.
Na przykład Trolle.
Albo martwego kota za stoiskiem z kapeluszami… Auć...
Harry urósł przez wakacje całe dwanaście centymetrów i miał
dosyć imponujący wzrost 188 centymetrów.
Chociaż co to było przy 198 centymetrach Snape’a, albo o
dziesięć centymetrów wyższego Dumbledore’a? O Hagridzie nawet nie wspominając.
Skrzaty dodają im do posiłków zaklęcie żarłoczności w proszku
czy co?
Albo sterydy do płatków...
Włosy sterczały mu jak zwykle na wsze (wszy) strony, ale
były trochę dłuższe i wyglądały dosyć uroczo.
Rysy twarzy lekko mu się wyostrzyły i nabrały wyrazistości.
Harry był przystojniejszy od swojego świętej pamięci ojca.
*James przewraca się w grobie.*
Jego oblicze miało w sobie bowiem pewną delikatność i
słodycz, której brakowało Jamesowi, i które nadawały jego męskim rysom dozę
chłopięcości.
I szczyptę żenady…
I garść żygamtencząizmu…
Tak, gdyby Harry był własnym ojcem, pewnie nie miałby
problemu, żeby z nią zagadać. Ale on był po prostu sobą. Nieśmiałym wobec
kobiet chłopakiem.
Prawiczkiem...
Tak...
Nie…
O boru.
Mózg mi się zblazował.
*program restart*
Narrator: uczcijmy minutą ciszy poległe w walce z debilizmem
analizatorki.
Nawet Ron już nie był niewinny...
Rudy znalazł dziewczynę!
Albo chłopaka. A tak wogóle facet może stracić cnotę z facetem?
Sebastian dał radę...
ba, nawet Neville stracił cnotę pod koniec roku szkolnego i
to z kim?
Z Filthem?
Ze Snapem?
Z Dumbledorem?
Obstawiam panią Norris.
Eee... Mcgonagall?
Z Pansy Parkinson (cholera...),
która przez pierwsze dwa miesiące szóstego roku miała bardzo burzliwy romans z
Malfoy'em, a później musiała sobie zrobić pół roku przerwy, żeby ochłonąć i
wziąć się za Neville'a.
Traktowanie postaci przez aŁtorkę jak przedmiotów-Jest.
Longbottom wyrósł i wyprzystojniał. I nie był już taką
łamagą.
Ewolucja zlitowała się nad biednym Nevilem i zamieniła go w meduzę(albo w kisiel) by nie mógł sobie niczego już połamać.
A jego dziewczyna już nie była podobna do mopsa. Pansy była
bardzo ładna i, co się okazało przy bliższej znajomości – inteligentna.
*krztusi się kisielkiem*
Zrzarła Nevila!!!
A on nawet na randki się nie umawiał. Miał uraz po wiecznie
beczącej i niezadowolonej ze wszystkiego Cho Chang. I był tak cholernie
nieśmiały.
Ale…Ale kto się na randki nie umawiał? Coś przegapiłam?!
Tak. Przegapiłaś moment w którym słodkopierdzący jednorożec
wpatatajał tu, nabił kanon na róg i wyhasał wesoło za nieotwierające się okno,
zostawiając wielką dziurę.
Boże... całował się tylko raz w życiu, prawie dwa lata temu
i to była totalna porażka.
Musiało to wyglądać tak:
Chang w ogóle była
totalną porażką... zaczął się nawet poważnie zastanawiać nad swoimi
preferencjami seksualnymi... aż do teraz .
Zastanawianie= Myśenie aŁtoreczka+Myślenie= Kompletna destrukcja... What?
Matma dopadnie cie nawet w blogaskach…
Ale bóstwo przed nim nie było Cho, chociaż też miało czarne
włosy, to na tym podobieństwo się kończyło.
Eee… znaczy się, że miała mózg
- Dużo palisz – niski, ciepły, lekko zachrypnięty, seksowny
głos należał niewątpliwie do bóstwa.
Kiedy ta dziewczyna zdarzyła zmienić płeć?
- Eee... ty tak do mnie? – zaczął jak zwykle z powalającą
elokwencją.
-Nie. Do tego wiedźmina celującego do ciebie
z kuszy.
„Ale kaszana” – pomyślał od razu.
- A widzisz tu jeszcze kogoś? –˛
Zapomniany wiedźmin nieśmiało pomachał ręką.
[Wspaniałomyślnie
postanowiłyśmy pominąć fragment w którym Harry zachwyca się oczami
bohaterki i baaaardzo długi fragment w którym narrator rozwodzi się nad
kształtem jej brwi. Dziękujcie. My musiałyśmy to przeczytać!]
- No, trochę palę...
„Pieprzę głupoty.”
Absolutnie skarbie. Totalne głupoty.
- Widzę. Jednego od drugiego. Masz jakieś zmartwienie?
- Eee. Chyba nie...
Zdegustowany wiedźmin pod wpływem ogólnej żenady postanowił ewakuować się z pociągu.
A wasz ukochany kotek rzucił się pod koła. Sayonara!!!
*wciąga kota za kołnierz*
Nigdzie nie idziesz! Jeszcze nie skończyłyśmy.
:(
Dziewczyna zaśmiała się wdzięcznie. Miała cudowny, gardłowy,
raczej niski śmiech z chrypką.
Wdzięcznie zaśmiała się gardłowo po czym rozpaliła ogień wodą.
O! O! Kapelusznik rymuje!... To znaczy że jest już na prawdę źle...
Harry'ego przeszły ciarki od tej chrypki.
Panie i panowie obserwujemy w tym momencie pierwszą poprawną reakcję zblogaskowanego bohatera.
*puszcza tęczowego pawia*
- Widzę, że nie jesteś zbytnio wygadany, co? – wydawała się
rozbawiona, ale i przyjaźnie nastawiona do niego. Zagasiła peta o framugę okna
i wywaliła, a gryfon poszedł w jej ślady.
Tak moi drodzy! Jakiś gryfon(który nawiasem mówiąc wziął się nie wiadomo skąd) wyskoczył za tym petem, ponieważ stwierdził, że nie wolno śmiecić. Oto jest właśnie eko-postawa. Bierzcie przykład *klaszcze*
- Jakie palisz? – zapytała od niechcenia.
Harry patrzył na jej długie, zgrabne palce, zakończone
schludnie wymalowanymi na czarno paznokciami.
Matko boska... Najpierw przeczytałam "Harry popatrzył na swoje długie, zgrabne palce zakończone schludnie wymalowanymi na czarno paznokciami" i powiem szczerze że przeżyłam moment grozy kiedy z wizualizowałam go sobie z TYM:
Całe szczęście przeczytałam dobrze, jednak widzę naszą boChaterkę raczej z tym...
- Camele – żałował, że jest taki nieśmiały.
- Marlboro są dużo lepsze – powiedziała marszcząc mały,
zgrabny nosek i patrząc na niego uważnie.
Lśniąca grzywa, metr osiemdziesiąt w kłębie, troszkę przydługie kopyta...
- Mugole są wspaniali. Wymyślają tyle fajnych, przydatnych
rzeczy – rzuciła nagle – na przykład Internet, słyszałeś o czymś takim? – w jej
głosie zabrzmiało szczere zainteresowanie.
Poświęćmy chwilę aby pomodlić się za biedny nawiedzany przez wszystkie Mary Sue internet.
-AAAAAAMEEEEEEN!!!- zawyła Kot, za bardzo wczuwając się w pogrzebowy klimat...
Jak się mieszka na cmentarzu (tak jak ja i ja) to klimat tego miejsca odpadnie cie nawet w blogaskach.
- Owszem – lakonicznie odrzekł chłopak – mieszkam u
mugolskich krewnych.
- Rozumiem – skinęła głowa.
- A co do fajek. Nie stać mnie na lepsze. To znaczy nie mam
tyle funtów, żeby sobie lepsze kupić. I tak cudem jest, że naciągam wuja na te
Camele...
A Dudleyowie przypadkiem nie zrzekli się jakichkolwiek kontaktów z siostrzeńcem na początku siódmej klasy? Czy tylko mi (i reszcie świata) się tak wydaje?
-Tak... Tak... Aha... Proszę chwilę poczekać.- załamana odsunęłam telefon od ucha- Kapeluszniku? Jaką trumnę kupić dla Kanonu? Tą z różową z kokardką, czy raczej tą z czerwonego drewna?
Ale z ciebie prymityw kocie. OCZYWIŚCIE ŻE TĘ Z KOKARDKĄ!!!
Wymieniłem trochę kasy na mugolską i kupiłem dwa kilo tytoniu i
bibułę, żeby mieć co palić w szkole... – Harry uśmiechnął się niepewnie i
zarumienił.
A zarumienił się ponieważ...?
a) Ma skarbiec pełen złota.
b) Bo jest ciotą.
c) ???!!!
d)Jest prawiczkiem.
Obstawiam B
„Co ją to obchodzi?” – pomyślał z roztargnieniem.
Dziewczyna znowu się zaśmiała.
- Zabawny jesteś. I zaradny. Miło było cie poznać.. –
zmarszczyła brwi i popatrzyła pytająco.
Drodzy zwiedzający! Widzimy tutaj piękny przykład boChatera, który nie wie, kiedy dziewczyna go spławia... Kawałek dalej mamy... Bla bla bla...
Pytające brwi. Wow...
- Harry... mam na imię Harry.
- Okey, miło cię poznać Harry – uśmiechnęła się szeroko i
wyciągnęła do niego rękę.
„Ale ze mnie gafiarz... – pomyślał - to ja powinienem
wyciągnąć dłoń pierwszy.. ach....”
Pierdołowatość Pottera zaczyna mnie przerażać.
*owija się kocykiem bezpieczeństwa i idzie do schronu pod łóżkiem.*
Odwzajemnił jej gest lekko się rumieniąc. Miała ciepły,
silny, pewny uścisk. Cudowny uścisk i ślicznie pachniała i była taka, taka...
Harry nie wiedział jak to ująć, ale mógłby ją schrupać razem z kosteczkami.
Czyli była po prostu ciastkiem.^.^
Głupia! Ciasteczka nie mają kości! Ona była po prostu smerfem, a on synem Gargamela... Bo widzisz... Lily była bardzo niewierna... :P
Jego wyobraźnia doprowadziła go do większego rumieńca i
spuszczenia wzroku.
„Uroczy, nieśmiały chłopak... nie żałuję zmiany szkoły.” –
pomyślała dziewczyna.
- Ciebie też miło poznać... – Harry w końcu odważył się na
nią spojrzeć ponownie.
- Lilien – powiedziała po prostu a oczy chłopaka zrobiły się
jak spodki.Ratować się kto może! Kosmity!!!
- Lilien?!
K*dwa... Myślałam że będzie Baśka...
No bo Baśka miała fajny biust!
*nuci*...można było konie kraść...
O NIE! Przez ciebie zaczęła śpiewać!
- Aha... Jest takie imię, gdybyś nie wiedział, Harry.
- No wiem o tym.... tylko... tak na imię miała moja mama...
nieważne
- Twoja mama – zapytała i zmarszczyła czoło i twarz jej się
lekko rozjaśniła zrozumieniem – ach... jesteś Harry Potter, tak? (Sherlock Holmes* LOL)
*z dedykacją dla Natalki. <3
Chłopak przełknął ślinę i skinął głową.
„Zaraz będzie chciała oglądać bliznę” – pomyślał z irytacją,
ale nic takiego nie nastąpiło.
O nie! To straszne! Jak tak można?!?! Świat nie kręci się wokół Harrego?!?! Tragedia!
Na jej twarzy wykwitł teraz dosyć złośliwy uśmieszek. Ten
uśmiech kogoś mu przypominał, zresztą oczy dziewczyny też... ale za bardzo mu
się podobała by zastanowił się nad tym głębiej.
- No... teraz rozumiem twoją wybujałą elokwencją (Rozumuje elokwencją?! Why?)...Słyszałam
z kilku źródeł, że nie jesteś zbyt, jak to powiedzieć... lotny umysłowo
–zaśmiała się i posłała mu przyjazne, rozbawione i wyzywające spojrzenie.
Tak. Wszystkie trzy po kolei... A potem zaczęła się zastanawiać, jak zmieściła je do koperty.
Ja wyobraziłam sobie serię z karabinu.
Harry poczuł się dotknięty, chociaż nie za bardzo i
zarumienił się jak buraczki w occie, które jadł przedwczoraj.
*szok*
Ale... Ale... T...t..o...
Eee...?
- Ciekawe, kto ci o mnie opowiadał? – odważył się spytać.
- Draco Malfoy. Przyjaźnię się z nim – wypaliła CO? (A nie mówiłam że jest uzbrojona?) – i mój
stary.
Harry popatrzył na nią uważnie.
Lilien wyciągnęła papierosy.
Czy ona właśnie przed chwilą przypadkiem jednego nie wypaliła?
Karabin na papierosy.
Dobra robota szatanie.
- Zapalisz? – poczęstowała Harry'ego.
Czym?! Ciasteczkami? To ja chcę! Ja chcę!
Czasami twoja elokwencja mnie powala...
Przestań cytować aŁtorkę, bo będziesz dzisiaj spał na wycieraczce!
Elokwencja- umiejętność pięknego wypowiadania się.
(Wiedziałam że pracuje z idiotami...)
Eto... Tak? Nie. Ty być to.
Ktoś zrozumiał? :\
Ale to że tam i pod tym czy za mną?
*idzie po kaftan i tłumacza*
Nie to, tam by za nie...
- Tak, dziękuję. Od swojego ojca?
SWOJEGO?!
– nad nieśmiałością wzięła
górę ciekawość. Kolejna cudowna cecha, wiecznie wpędzająca go w kłopoty. – A
czy ja go znam?
Dajcie mi zgadnąć! Czarne oczy... Czarne włosy... Kieszonka w pępku... Myszka miki!!!
Tym razem dziewczyna śmiała się bardzo długo.
- Wybacz - zachichotała i zgięła się wpół potem jeszcze, i jeszcze, aż powstało piekło-niebo – jasne, że go
znasz... Przyjrzyj mi się dobrze. Tylko usta i nos mam po matce. (A to kradziej!! Własnej matce nos i usta zabrać!!) Reszta to
wykapany tata. No, może poza niektórymi częściami ciała i wzrostem –
zażartowała – Mam jego poczucie humoru i podobno jestem wredna. Poza tym zawsze
mówię to co myślę...
Pomyślcie tylko o tych brudnych, tłustych włosach i czarnych, podkrążonych oczach!
„Nie da się nie zauważyć” – pomyślał ironicznie Harry.
- W Durmstrangu, dokąd uczęszczałam tej pory miałam ksywę
Modliszka – patrzyła na niego rozbawiona.
Uważaj Harry! Modliszki to wredne bestie!
Jak ją tylko zapłodnisz, odgryzie ci głowę!
*ponownie się krztusi*
Nie musiałam tego wiedzieć...
Harry był zdziwiony jej reakcją, poza tym coraz bardziej go
intrygowała.
Reakcją na co? Jak na razie dziewczyna opowiada mu jakże zajmującą historię swego życia...
I on ponoć znał jej ojca... ciekawe.
Nie bardzo... *ziewa*
Zaciągnął się mocno i przyjrzał seksownej nieznajomej.
Sorki kochanie, ale ona przestała być nieznajoma w momencie w którym ci się przedstawiła...
Ale że ZNOWU jej się przyjrzał? O Boru... ILE MOŻNA!!!
Miała duże, piękne usta,
Cholera... A ja myślałam że opis Mary Sue mamy już za sobą...
Usta o takie:
zgrabny nosek i wysoko osadzone
kości policzkowe. Teraz jej nozdrza leciutko się rozchyliły i wypuściła dym
przez nos.
Eee... Smok? Cholera, to z tond się wzięły te łuski i szpony!
Twarz miała szczuplutką, pociągłą. Tak naprawdę nie miała
przeciętnej, ładnej buzi. Jej uroda była nietypowa i przez to bardziej atrakcyjna,
przynajmniej dla Harry'ego. Lilien była bardzo różna od cukierkowatej Cho.
TAK. To już wiemy.
Była z soli?
*nuci* A żeby ci nie było żal,
dziecino ukochana:
Z cukru był król, z piernika paź,
królewna z marcepana.
Jej skóra była blada, niemal perłowobiała, co przyczerni
oczu i włosów dawało niesamowity efekt. Uroda tej dziewczyny była niepokojąca,
wyglądała trochę jak niebezpieczna kusicielka i Harry przełknął głośno ślinę.
A potem przełknął ją ciszej i pierdnął bezgłośnie.
Czekaj czekaj... Kto to Przyczerni i co on tu robi?
Więc podsumowując... Mamy tu Mery Sue, która jest jednocześnie smokiem, myszką Miki, niebezpieczną kusicielką, modliszką, zrobiona jest z soli i pali 10 petów w minutę... Szacun.
Jakby tego było mało młodzież Hogwartu zachowuje się jak &@#%& (wolicie nie wiedzieć co tu było napisane).
Mamy nadzieję że analiza wam się spodobała i do następnego.
JA NE*!!!
*ja ne- z japońskiego"Do zobaczenia" (nieformalnie)